Walentynkowy weekend w Maastricht

RATUSZ MIASTA MAASTRICHT
GRAND HOTEL DE L'EMPEREUR (Hotel w którym nocowaliśmy)

Pomysł na krótki wypad do jednego z najstarszych miast Holandii pojawił się u nas bardzo spontanicznie. 14 lutego wypadł w piątek, a ja w ten dzień miałam akurat wolne od pracy. Szybko postanowiliśmy skorzystać z długiego weekendu i decyzja zapadła. Pakujemy, co trzeba i jedziemy na limburdzkiego placka na południe Holandii, do miasta rozsławionego przez holenderskiego skrzypka Andre Rieu, do miasta, w którym to 7 lutego 1992 roku został podpisany Traktat o Unii Europejskiej. Kiedy w rozmowie ze znajomymi, przyjaciółmi, a nawet moimi klientami nadmieniłam, jakie mam plany na (wówczas) przyszły weekend zawsze – SERIO!, ale to zawsze padało zdanie “wat leuk, top staad om te shoppen” na polski “jak, miło, świetne miasto na zakupy”. Mieli racje 🙂 , tylko ja nigdy nie mam w planach chodzić po sklepach za “łachami”, kiedy jestem w miejscu pierwszy raz i mogę robić dużo fajniejsze rzeczy niż tracenie czasu na przymierzanie bluzek albo spodni (chociaż nie ukrywam, że to też bardzo lubię ;))

Maastricht to bardzo fajne i wszechstronne miasto. Oprócz mody i tak bardzo zachwalanych przez wszystkich sklepów znalazło się tu miejsce dla kultury i sztuki. Nie mam pojęcia, jakim cudem mieszkam w Holandii 15 lat i dopiero teraz tam dotarłam. Po wyjechaniu z domu w niecałe 2.5 godziny byliśmy już na miejscu. Zameldowaliśmy się w hotelu Grand Hotel De L’empereur i ruszyliśmy na miasto.

Hotel Grand de L’empereur jest wart polecenia. Blisko centrum, naprzeciwko stacji pociągowej więc również idealny dla podróżujących pociągiem. Czysty, zadbany (no, może poza basenem, o którym chyba zapomniano), ale reszta była bez zarzutów. W podziemiach hotelu znajduje się parking samochodowy, z którego my skorzystaliśmy. Hotel oferuje nam również możliwość skorzystania z bufetu śniadaniowego (oczywiście za dodatkową opłatą). Jeśli planujecie odwiedzić Maastricht to oprócz standardowych hoteli macie możliwość nocowania w Kruisherenhotel, jest to gotycki kościół przerobiony na ekskluzywny hotel. Domyślam się, że spędzenie nocy w takim miejscu jest wyjątkowym przeżyciem, ale ceny w Walentynkowy weekend zwalały z nóg więc cóż dla nas może innym razem 😀

Do Maastricht dotarliśmy w porze lunchu więc pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy zaraz po przyjeździe była restauracja i to nie byle jaka. De brandweerkantine. Jest to restauracja, która znajduję się w budynku starej straży pożarnej. Ciekawe miejsce urządzone modnie w klimacie industrialnym, które od razu przypadło nam do gustu. Miejsce, gdzie można robić tak naprawdę wszystko to, na co się ma ochotę. Można zjeść śniadanie, obiad czy kolacje. Można się zrelaksować przy książce lub herbacie, siedząc w wygodnym starym fotelu, albo wziąć ze sobą laptop i przyjemnie popracować. Są też dni, w których organizowane jest wspólne oglądanie filmów. Jednym słowem wspaniałe miejsce.

KOPIA 1

Po pysznym lunchu i mile spędzonym czasie w Brandweerkantine zrobiliśmy krótki spacer po mieście i odwiedziliśmy trzy sklepy:

De Pindakaaswinkel to ponoć jedyny sklep w Holandii z najsmaczniejszym masłem z orzeszków ziemnych. Znajdziemy tam aż 10 różnych smaków np. karmel z dodatkiem soli morskiej, kawa z dodatkiem soli morskiej, figa + cynamon, a nawet czosnkowy z dodatkiem pieczonej cebulki. Może nie każdy smak brzmi smacznie i zachęcająco, ale takie urozmaicenie naturalnego masła orzechowego bardzo mnie zainspirowało. Ja już od bardzo dawna robię takie masełko sama, więc na pewno przy następnej okazji spróbuje jakiś dodatkowych wariacji.

Maison Blanche Dael to palarnia kawy i herbaciarnia mieszcząca się parę kroków dalej od sklepu z masłem orzechowym. Jeśli jesteście miłośnikiem kawy albo herbaty, a może jednego i drugiego to zachęcam, by zajrzeć do środka budynku. Sklepik jest mały, ale bardzo przytulny, a zapach unoszący się ze sklepu jest już wyczuwalny w wąskiej ulicy Wolfstraat. 

Dille & Kamille to sklep, w którym znajdziemy chyba wszystko do domu i ogrodu. Od niezbędnych nam w życiu codziennym talerzy po przeróżne gadżety które, chociaż na pierwszy rzut śmieszą, mogą się kiedyś okazać pomocne. To właśnie stąd przytargałam do domu łyżeczkę do dżemu. Pewnie zadajecie sobie teraz pytanie typu, to jest łyżeczka do dżemu? A no też nie wiedziałam, ale jest i ja ją mam hahaha

Po małych zakupach wróciliśmy do hotelu, aby popływać chwilę w basenie. Jak już wcześniej wspomniałam basen ten, dość sporo odbiegał od naszych wyobrażeń, które mieliśmy w trakcie rezerwowania noclegów, ale niestety czasami tak bywa :D. W porze wieczornej zaczęliśmy wertować w Google i w ten sposób na kolację wybraliśmy restaurację Taverna La Vaca. Restauracja serwuje dania w formie Tapas kuchni: tureckiej, greckiej, włoskiej, francuskiej, hiszpańskiej i portugalskiej. My uwielbiamy tapas, dla nas spożywanie w takiej formie obiadu albo kolacji jest jakoś przyjemniejsze. Skupiamy się wtedy mniej na jedzeniu, a więcej na sobie. Rozmawiając, śmiejąc się, zamawiamy od czasu do czasu coś innego i w tak miłej atmosferze nasza koncentracja nie idzie tylko na talerz. Po kolacji wróciliśmy do hotelu, a następnego dnia przystąpiliśmy do zwiedzania Maastricht.

Co warto zobaczyć i gdzie jest się fajnie udać, będąc w Maastricht?

1. De Dominicanenkerk. To piękna i wyjątkowa księgarnia znajdująca się w zabytkowym centrum miasta. Wyjątkowość tego miejsca to zasługa tego, że sklep mieści się w starożytnym kościele dominikańskim, a jakby tego było mało, to oprócz zrobienia zakupu literatury, płyt cd, albo innych małych drobiazgów jak kartki pocztowe lub długopisy, możemy najzwyczajniej napić się kawy i zjeść ciasto.

Mój tip: Najlepiej zaplanować zwiedzanie księgarni z samego rana. Jest wtedy mniejszy tłok.

BR
Na drzwiach kościoła? księgarni? można dostrzec napis KSIĄŻKI w różnych językach
naamloos-86
W 2008 roku brytyjski "The Guardian" uznał tę księgarnie za najpiękniejszą na świecie.

2. De Sint Janskerk/ Kościół Świętego Jana. To gotycki kościół, który charakteryzuje wysoka pół-czerwona wieża. W kościele tym odbywają się regularnie koncerty, a najbardziej popularny jest festiwal muzyki religijnej Musica Sacra. Od soboty Wielkanocnej do końca października istnieje możliwość podziwiania panoramy miasta, z wierzy kościoła. Chociaż ani ja, ani Chris, nie jesteśmy wielkimi fanami zwiedzania wnętrz kościołów, to zdarza nam się wejść do środka budowli, aby zapalić świeczkę.

3. De Sint Servaasbasiliek/ Bazylika Świętego Serwacego. To najstarszy budynek kościelny w Holandii, który znajduje się na największym placu w Maastricht, Het Vrijthof. Kościół położony jest na grobie Saint Sevaas, pierwszego biskupa Holandii, który szerzył tu chrześcijaństwo już w IV wieku. Bazylika znajduje się na liście UNESCO i posiada jedną z najbogatszych izb skarbów w Europie.

4. Onze Lieve Vrouwebasiliek/ Bazylika Matki Bożej. To romański kościół pochodzący z końca XI wieku, chociaż jest całkiem możliwe, że jest jeszcze starszy. W V wieku w miejscu, gdzie stoi obecna bazylika stał mały kościołek, który prawdopodobnie był najstarszym kościołem chrześcijańskim w Holandii. Plac, na którym znajduje się bazylika, został kiedyś ogłoszony najpiękniejszym placem w Holandii.

5. Bisschopsmolen. To piekarnia znajdująca się w najstarszej części Maastricht. Nazwa piekarni pochodzi od młyna wodnego z VII wieku, który do dziś nieprzerwanie miele mąkę, a proces ten można zobaczyć na tyłach budynku. W piekarni mieści się mały sklep oraz kafejka, gdzie można zjeść śniadanie, lunch lub popróbować lokalnych tart. W Bisschopsmolen pojawiliśmy się w porze luchu, skłamałabym, gdybym napisała, że przypadkowo 😉 Było pysznie, ale na tartę niestety zabrakło już w naszych brzuszkach miejsca. Po posiłku miałam przyjemność zwiedzić piekarnie „od kuchni” i zobaczyć proces produkcji. Krótką relację z pobytu w Maastricht znajdziecie na moim Instagramie w wyróżnionych relacjach. Kto nie widział zapraszam 🙂

Mój tip: W większości restauracji znajdujących się w Maastricht nie można składać rezerwacji. Jest to pewne utrudnienie, ale za każdym razem, kiedy musieliśmy poczekać na stolik, nie trwało to jakoś długo, a było warto!

Spacerując wzdłuż starego muru obronnego miasta, mijając po drodze Het Faliezustersklooster i Pater Vincktoren (wieża, która była częścią średniowiecznego muru miejskiego) dotarliśmy do kolejnego punktu obowiązkowych atrakcji Maastricht.

Het Faliezustersklooster 
Het Faliezustersklooster 

6. Helpoort/ Brama Piekielna. To najstarsza brama miejska z 1230 roku zachowana w Holandii, która była niegdyś częścią muru miejskiego.

7. Sint- Servaasbrug/ Most Świętego Serwacego. Ikona Maastricht i najstarszy most w Holandii, który nie sposób ominąć. Most biegnie przez rzekę Maas/ Moza i prowadzi z Wyck do centrum miasta. Ciekawostką jest to, że ten kamienny most jest częściowo podnoszony.

W międzyczasie, podczas zwiedzania miasta wstąpiliśmy do dwóch restauracji, by się czegoś napić. Odwiedziliśmy La Bonne Femme i Brasserie Amadeus. Każde z tych miejsc było bardzo klimatyczne a wnętrza pomieszczeń wręcz zachwycały.

Kolacje zjedliśmy w jednej najpopularniejszej restauracji Maastricht, Café Sjiak. Jak już wcześniej wspomniałam, restauracja nie przyjmuje rezerwacji, dlatego też licząc się z tym, że może być tłok, nie czekaliśmy długo i mniej więcej o 18:00 byliśmy już pod danym adresem. Kiedy weszliśmy do środka, nie wierzyłam własnym oczom. Mimo iż restauracja była otwarta zaledwie godzinę, w pomieszczeniu nie było już miejsca, zaproponowano nam, że możemy poczekać na stolik przy barze i tak też zrobiliśmy. Spodziewaliśmy się, że będziemy musieli poczekać jakieś pół godziny, no i się przeliczyliśmy. Do stolika zasiedliśmy po uwaga… 1.5 godzinie. Całe szczęście atmosfera i jedzenie były tego warte.

Tego jeszcze nigdzie nie widziałam. Karta dań jest codziennie na nowo drukowana
Typowy Holender, co weźmie na deser? A no ser 😀
A oto danie dnia. Potrawa z duszonego mięsa. Pyszna
niam

Następnego dnia, zanim wróciliśmy do domu, zjedliśmy śniadanie, w restauracji Cabinet a wracając do hotelu, wstąpiliśmy do cukierni Royale po słynną tartę z czereśniami. Następnie pojechaliśmy na obrzeża miasta, aby zwiedzić dwie ostatnie atrakcje znajdujące się na terenie chronionego rezerwatu przyrody Sint Pietersberg.

Śniadanka na słodko lubię najbardziej.

8. Grotten Noord/ Jaskinie Maastricht. Są to jaskinie, które powstały w wyniku działań człowieka. Około 800 lat temu, ludzie zaczęli tutaj wydobywać margiel (piasek i wapień). Stworzyło to gigantyczną, podziemną sieć korytarzy w Maastricht i pobliskim mieście Valkenburg. Wydobyty margiel był wykorzystywany do budowy domów, klasztorów, zamków i kościołów. Wycieczka w podziemiach jest bardzo ciekawa, a przewodnik w interesujący sposób opowiada historię. Ciekawym przeżyciem była próba pokonania 60 metrów korytarza w całkowitej ciemności. Pierwsze parę sekund było fajne, ale potem atmosfera zrobiła się mniej entuzjastyczna.

Mój tip: w jaskiniach jest około 11 stopni, zadbajcie więc, by nie było Wam zimno oraz kupcie bilet przez internet, dzięki temu zaoszczędzicie czas stania w kolejce (wycieczki organizowane są tylko i wyłącznie z przewodnikiem o wybranych godzinach).

Między jedną a drugą atrakcją mieliśmy ponad godzinną pauzę (skutek zakupu biletów w okienku na miejscu ;)). W tym czasie postanowiliśmy zjeść lunch. Restauracja, która znajduje się przy atrakcjach, była już pełna, więc musieliśmy poszukać czegoś innego. Po zejściu w dół z placu parkingowego (jakieś 5 minut spacerem), weszliśmy do małej i przeuroczej kafejki Bijzonder. To miejsce skradło moje serce. Idealne! Wnętrze pełne spokoju, urządzone w stylu industrialnym, czyli takim, jaki uwielbiam a jedzenie, które zamówiliśmy, było pyszne i co nie mniej ważne gustownie podane.

Dla niektórych było nisko...
Dla niektórych było ciemno 😀
naamloos-4
Smacznego

9. Fort Sint Pieter. To fort, który został zbudowany w 1701/02 roku. Do 1867 roku fort pełnił funkcję wojskową w celu ochrony Maastricht przed wrogiem. Zwiedzanie fortu również odbywa się w towarzystwie przewodnika.

Mój tip: Jeżeli planujecie wypad do Maastricht i chcecie odwiedzić ostatnie dwie atrakcje, to proponuję zakup biletów tutaj. 

Podsumowując 🙂 Maastricht to miasto z wieloma NAJ…, nie będę więc oryginalna, jeśli napiszę, że jest to jedne z najładniejszych miast w Holandii, ale chcąc nie chcąc tak też jest :). My miasto zwiedzaliśmy w okresie przed karnawałowym. Na przystrojonych ulicach  można było więc poczuć atmosferę zbliżającej się imprezy 🙂

Mam nadzieję, że ten obszerny wpis przypadł wam do gustu. Zachęcam Was do odwiedzenia tego miejsca, bo Holandia to nie tylko Amsterdam i Zaanse Schans 🙂 

Kreatywnie 🙂

Laat een reactie achter

Je e-mailadres wordt niet gepubliceerd. Vereiste velden zijn gemarkeerd met *