14 lutego, niedziela, godzina 10:00 dzwoni dzwonek do drzwi. Z racji tego, że jeszcze nie wygrzebałam się z łóżka, postanowiłam udać, że go nie słyszę. Po chwili słyszę kolejną próbę, jednak nadal nie reaguje.
Nie spodziewałam się nikogo, więc nie paliło mi się wyskakiwać z piżamy tylko po to, aby sprawdzić, kim jest osoba, która zakłóca mój poranek. Nie minęło 5 minut, słyszę, że przez skrzynkę pocztową zostaje coś “przemycane”. Ciekawość zwyciężyła, postanowiłam więc zerknąć ze schodów na wycieraczkę i zobaczyć co tam leży.
Kiedy rozpoznałam dobrze znany mi bilecik, szybko zbiegłam ze schodów, otworzyłam drzwi, ale niestety zobaczyłam odjeżdżający już samochód z kwiatami, bah! Przegapiłam mój Walentynkowy bukiet, pomyślałam.
Podniosłam bilecik z wycieraczki i przeczytałam, że moje kwiatki czekają na mnie u naszych sąsiadów… Ulga! Święto zakochanych uratowane haha.
W tym roku Walentynką naszego Teddy okazał się chłopiec o imieniu Liam 🙂
Zdrada, ale wybaczalna 🙂