3o sierpnia był dla mnie dniem wyjątkowym. Na początku bieżącego roku udostępniłam na swoim FB ogłoszenie, że chętnie potowarzyszyłabym komuś w trakcie sesji zdjęciowych. Ta wiadomość dotarła do Pana, który zaproponował, a właściwie poprosił mnie o zrobienie zdjęć w trakcie koncertu klasycznego. Mimo iż zupełnie nie mam doświadczenia w robieniu takich zdjęć, głupio było mi jednak odmówić i się zgodziłam. Nie sądziłam jednak, że dzień ten wywrze na mnie takie emocje i tak ogromny stres. Było mi bardzo niezręcznie chodzić między obcymi ludźmi i robić im zdjęcia. Do tego wszystkiego doszedł stres związany z myśleniem nad parametrami. Nie było łatwo, ogromnie bałam się, że zdjęcia wyjdą nieciekawe i z brakiem ostrości. Kiedy wróciłam do domu, pierwsze co zrobiłam, to zrzuciłam zdjęcia na laptopa i zacząłem przeglądać kadry. Poczułam ogromną ulgę, kiedy zobaczyłam, że sesja wyszła mi nie najgorzej. Udało mi – się pomyślałam, udało mi się zrobić parę fajnych ujęć, ciekawych portretów ludzi, fanów tego rodzaju muzyki. Do przeróbki zdjęć użyłam filtrów, które moim zdaniem dodały fotografiom atmosfery. Pewnie, że można było lepiej, ale można było też gorzej. Może czas zacząć patrzeć na siebie tyć mniej krytycznie?