PAŹDZIERNIK, LISTOPAD, GRUDZIEŃ

W pierwszych dniach nowego miesiąca udostępniam fotoreportaż z ostatniego miesiąca. Jeśli interesuje Cię to, co się u mnie/ u nas działo to, serdecznie zapraszam, do przeczytania dalszej części wpisu 🙂

Jeśli przeglądasz wpisy z kategorii „Miesiąc w Obiektywie” z telefonu to proponuję Ci trzymać telefon w pozycji poziomej. Wpisy są wtedy bardziej przejrzyste. 

Muszę przyznać, że ostatnie kwartalne podsumowanie minionych miesięcy wcale nie było takim złym pomysłem. Co prawda miesięcznik jest nieco fajniejszy, bo tworzeniu świeżych wpisów towarzyszą zawsze świeże emocje, ale nie da się ukryć,  czas biegnie szybko i nie zawsze udaje mi się zdarzyć z realizacją wszystkich zaplanowanych pomysłów, dlatego w dzisiejszym wpisie będzie streszczenie nie jednego a trzech miesięcy: października, listopada i mojego ukochanego grudnia.

PAŹDZIERNIK

Jesienny spacer po lesie to zawsze świetna inicjatywa, a gdy pogoda dopisuje na tyle, że w październiku nadal można zjeść lunch na świeżym powietrzu to wręcz grzechem byłoby z tego nie skorzystać.

Szczerze przyznam, że mimo iż w Holandii mieszkam już 17 lat to dopiero Brenda nauczyła mnie delektować się jedzeniem naleśnika na słono z dodatkiem UWAGA! Cukru pudru. Wiem, że taka kombinacja brzmi trochę niesmacznie, ale uwierzcie mi smakuje rewelacyjne! (Moja propozycja naleśnika: ser, pieczarki, cebula dymka i oczywiście cukier puder).

Wyjście z Danielle. Zdecydowanie za rzadko się ostatnio widujemy, ale jak już się zobaczymy to jest to wspaniały czas!

Mój nowy nabytek, który uwielbiam! Idealny gadżet do każdej kuchni, o którym powstanie niedługo osobny wpis 🙂

Dla niektórych filiżanka kawy to codzienny rytuał. W wielu krajach kawa jest powszechna przy śniadaniu, po obiedzie i po kolacji. Wiedziałeś, że w Holandii istnieją tradycyjne pory na kawę, tzw. czas na kawę? Najsmaczniejszą kawę wypijesz w Holandii w godzinach od 9:00 do 10:00 rano, od 15:00 do 16:00 po południu i około 20:00 wieczorem.

Mała rzecz a cieszy. Rama do telewizora, która sprawia, że nawet debata holenderskiego sejmu (Tweede Kamer) może być przyjemna 🙂

W ostatnich miesiącach moja praca często była nagradzana storczykami. 

Za kolejne wspaniałe lata! Rocznica ślubu Chrisa rodziców

Październik to był okropny miesiąc, jeśli chodzi o dojazd do mojej drugiej praktyki. Nie było wtorku i czwartku bez korków, które zaczynały się już 5 minut od naszego domu. Cieszę się, że problem został rozwiązany, bo przyznam, że już zaczynałam myśleć o prowadzeniu praktyki tylko i wyłącznie z domu.

LISTOPAD

Lubię zimowy czas. Mimo że dni są krótkie, to wieczory mają w sobie coś przyjemnego. Palenie świeczek, przyjemna domowa atmosfera i dużo pomysłów jak spędzić czas. Dwa zupełnie inne wieczory i dwa pomysły na zupełnie coś innego. Domowe poffertjes i szarlotka w wersji płynnej.

Jimmiego Nelsona znałam z coffee table books, które zdobią wnętrze domu mojej siostry natomiast o wystawie tego znakomitego fotografa dowiedziałam się z profilu Instagrama Martyny Wojciechowskiej. Co prawda 12 listopada miałyśmy już z Natalią zaplanowane spotkanie. Plan był taki, by udać się gdzieś z aparatami fotograficznymi i porobić fajne zdjęcia. Nasz dzień potoczył się jednak nieco inaczej, bo zamiast robić zdjęcia, odwiedzałyśmy urocze sklepiki w a popołudnie spędziliśmy na wystawie ekspozycji The Last Sentinels: Heroes, from near and far Jimmego Nelsona w amsterdamskiej Fabrique del Lumières.

The Last Sentinels: Heroes, from near and far.

Jimmy Nelson

Wrażenia z wystawy naprawdę niesamowite. Wspaniałe i wyjątkowe przedstawienie sztuki wybitnego artysty. Ah ja chcę jeszcze raz!

Niespodzianka dla Chrisa tym razem jakoś średnio mi wyszła. Ciasteczka okazały się większym wyzwaniem niż do tej pory. Coś poszło nie tak i ciasto wyszło mi zdecydowanie za rzadkie. Mimo przeciwności i utrudnień pojemnik udało się zapełnić pysznymi ciastkami 🙂

The Avocado Factory w Mall of The Netherlands w Leidschendam nie mogłabym nie polecić. Pyszne i atrakcyjne jedzenie. 

Najlepszy wegański majonez, jaki można dostać w Holandii, a pusta półka to znak, że tu byłam i, że wybieram się do Polski. 

W sklepach coraz bardziej świątecznie, czyli najwspanialszy czas w roku jest już coraz bliżej.

Czas odwiedzić rodzinkę w Polsce

Takie przywitanie cieszy i to bardzo!

Rudy czworonożny członek rodziny też się za nami stęsknił

Świąteczne bluzy 2022. Bez Alpaki się nie obeszło 🙂

Wizyta w Polsce to również wizyta w zielonogórskim Wegarniku.

Jeśli szukacie fotografa, który uwieczni wasze piękno to dumnie powiem, że moja siostra Basia jest do tego stworzona. Zachęcam do odwiedzin strony BARBARA KRZYMINSKA PHOTOGRAPHY, aby zobaczyć wspaniałą pracę i wyjątkowe portfolio Basi.

Czas pakować mamusine przetwory i wracać do domu

29 listopada urodzinki Basi

GRUDZIEŃ

Zdaje sobie sprawę jak wielu ludzi nienawidzi świąt i wszystkiego, co z nimi związane, ja jednak zdecydowanie należę do tych, którzy uwielbiają świąteczne szaleństwo. Grudzień jestem na Ciebie gotowa!

1 grudnia i otwarcie sezonu świątecznych podarunków dla grudniowych klientów

Mało spędzam czasu na tik toku, ale mania na rajstopy polarowe dotarła również do mnie i powiem tylko tyle, uwielbiam ten produkt!

W poszukiwaniu tej najpiękniejszej. Nie wiem jak my to zrobiliśmy, ale wybór choinki zabrał nam tym razem może z 5 minut. To zdecydowanie niesamowity rekord, który zapewne już nigdy się nie powtórzy.

Jazda z bagażnikiem otwartym, jak zwykle wielkość drzewka lekko zaskoczyła 😀

Jeszcze tylko tradycyjny selfiak z auta i VOILA!

Grudniowe zakupy! Zawsze czegoś brakuje, a jak już wszystko się ma to nagle brakuje czasu! Chciałam upiec ciasteczka, zamówiłam wszystko, co potrzebowałam, ale nie wyrobiłam z czasem, więc ciasteczka będą w grudniu 2023 roku

Bardzo tęskniliśmy za świątecznymi jarmarkami. W końcu sytuacja z pandemią się uspokoiła i znowu mogliśmy ruszyć i cieszyć się świątecznym klimatem na bożonarodzeniowych jarmarkach. Z polecania koleżanki minionego grudnia wybraliśmy się na weekend do Wiednia. 

Hotel, w którym nocowaliśmy to hotel Rainers Hotel Vienna, który zajdziecie tutaj. Hotel jest całkiem sporo oddalony od centrum, ale niech to nikogo nie zraża, ponieważ w okolicy bardzo blisko położone jest metro, którym szybko można dotrzeć w konkretne miejsce.

Po dotarciu do Wiednia i opuszczeniu hotelu udaliśmy się do restauracji Palmenhaus na obiadokolacje. Jedzenie było znakomite a industrialny wystrój wnętrza bardzo przypadł nam do gustu. Jak najbardziej miejsce godne polecenia!  

Glühwein! Tak po to pojechaliśmy do Wiednia, po gorący kubek aromatycznego wina w mroźny zimowy czas! 

Wiedeń słynie z bożonarodzeniowych jarmarków, które od połowy listopada do Bożego Narodzenia zalewają miasto świątecznymi stoiskami, od których ciężko odejść z pustymi rękoma. Chociaż dla nas nadal najwyżej plasują się bożonarodzeniowe jarmarki w Dreźnie to Wiedeń jak najbardziej skradł nasze serca i zadbał o to, aby nasz pobyt w mieście był jak najbardziej w świątecznym klimacie.   

Chociaż Wiedeń ma mnóstwo wspaniałych historycznych i turystycznych miejsc do odwiedzenia, to nasz grudniowy pobyt w mieście skupiał się przede wszystkim na spacerach po jarmarkach. Aby poznać miasto z zupełnie innej strony, na pewno w przyszłości powtórzymy naszą wycieczkę i na pewno będzie to najbardziej lubiana przez nas forma podróży, czyli road trip po Austrii.

Wiedeń

Wiedeńska seria selfie 🙂

Wiedeń

Po raz pierwszy do naszego wyjazdu przygotował nas ktoś inny niż my sami. Dziękuje Natalia za wspaniałą pracę i wszystkie polecenia, z których oczywiście skorzystaliśmy.

Oprócz Brasserie Palmenhaus odwiedziliśmy również Cafe Dommayer, Caffe Demel i  słynną Caffe Central. W każdym z tych miejsc skusiliśmy się na coś słodkiego. W Cafe Dommayer oprócz śniadania zamówiliśmy pyszne ciasto czekoladowe przełożone truflowym kremem czekoladowym (Truffel Torte). 

W kawiarni Demel do kawy poprosiliśmy o kawałek ciasta z marakui (Passion fruit cake) oraz Facher cake, który był przepyszny. Facher cake to wielowarstwowy kawałek ciasta z trzema warstwami: warstwą maku, orzecha włoskiego i jabłka. Cafe Central odwiedziliśmy dwa razy. Jednego dnia udało nam się zamówić diabelnie pyszny jabłkowy strudel (Apfelstrudel) podany z pysznym sosem waniliowym i bitą śmietaną a drugiego dnia zdecydowaliśmy się zjeść śniadanie w Cafe Central.

Ostatniego wieczoru naszego pobytu w Wiedniu wybraliśmy się do opery. Co prawda nie był to koncert w słynnej Operze Narodowej, ale ten nasz pierwszy wypad do takiego miejsca bardzo nam się spodobał. Podczas koncertu usłyszeliśmy słynne ballady światowych kompozytorów, a także zobaczyliśmy taniec baletnicy do Tritsch Tratsch Polka Johanna Straussa.

Spadł śnieg! Bardziej bajecznie być nie mogło 🙂

Powrót na lotnisko i powrót do domu. 

W Holandii przywitał nas srogi mróz jednak żaden mróz nie powstrzyma holendra od jazdy rowerem. Ślisko czy nie ślisko rower ponad wszystko :D. Tak patrze na to zdjęcie i wspominam czasy, kiedy i ja bez znaczenia na warunki pogody jeździłam do pracy rowerem. Cieszę się, że mam ten etap życia za sobą 😀

Przygotowania do świątecznej imprezy na całego. Rozpierdziel, pobite szklanki, jak ja za tym tęskniłam 😀

W zeszłym roku postanowiliśmy zorganizować świątecznego drinka tzw. kerst borrel. Na stole pojawiły się smaczne przekąski a moją ulubioną deską, była deska słodkości i choco bar! Pomysł zaczerpnęłam z Pinterest, który nie tyle na imprezie jak po imprezie cieszył się ogromnym sukcesem 🙂

Szczęście! Zarówno na jednym, jak i na drugim zdjęciu 🙂

Tradycyjna kartka świąteczna też musi być 🙂

Przygotowania do Wigilii, którą spędziłam ze wspaniałą Brendą 🙂

31 grudnia. Przygotowania do imprezy sylwestrowej. Paznokietki zrobiłam sama, a to na głowie stworzył fryzjer! Fryzura absurd, cena tego dzieła kosztowała mnie 72 euro!!! Mina mojego zadowolenia mówi sama za siebie. Mocno zdenerwowana chwile myślałam o tym, co ja mam z tym zrobić i koniec w końcu zdecydowałam się wrócić do fryzjera z prośbą o naprawienie tego czegoś. Moja prośba została wysłuchana i udało się zrobić inną fryzurę zaczynając zupełnie od nowa. 

Na pewno nie była to fajna sytuacja dla nikogo. Ja czułam się okropnie i domyślam się, że dziewczyna, która to wykonała, dzięki mnie również miała cały dzień (za przeproszeniem) do d….y. 

Ci, co mnie znają wiedzą, że Holandia od wielu lat jest moim domem i nie zdarza mi się tutaj na coś narzekać. Przyzwyczajona jestem do tego, jak działa tu system i akceptuje wszystko tak jak jest. Nie da się jednak ukryć, że tego, czego mi w Holandii brakuje to dobrych fryzjerów! 

Nowy Rok przywitałam w Rotterdamie w clubie Frank Borrel, pomimo że pokaz fajerwerków, ze względu na silny wiat został odwołany impreza była bardzo udana.

Widok z tarasu clubu na Erasmusbrug

ZA NOWY SPOKOJNIEJSZY NA CAŁYM ŚWIECIE ROK!

Laat een reactie achter

Het e-mailadres wordt niet gepubliceerd. Vereiste velden zijn gemarkeerd met *