Nie wiem, czy zauważyliście, ale w lutym na moim blogu pojawiły się aż 4 wpisy odnośnie do naszej ostatniej podróży. Miałam dobrą passę i wykorzystywałam każdą wolną chwilę na tworzenie wspomnień i dzielenie się z Wami tym, co udało nam się zwiedzić i zobaczyć w Chorwacji.
Ta drobna przyjemność, jaką mam z tworzenia każdego wakacyjnego wpisu została nagle przerwana okropnymi wiadomości ze świata, które dotarły do nas 24 lutego.
Jako osoba wysoko wrażliwa mocno reaguję na bodźce środowiskowe, społeczne oraz emocjonalne i intensywnie przeżywam to, co aktualnie dzieje się w Ukrainie. Przez wiele dni czułam się tak jakbym wpadła w środek sieci pająka zbudowanej z nici impulsów najróżniejszych emocji.
Współczucie jest piękne, ale nieustanne pogrążanie się w emocjach jest wyczerpujące. Płakałam i pewnie płakałabym do dzisiaj, gdybym nie mogła wesprzeć Ukrainę tak jak bym tego chciała. Niesienie pomocy może kosztuje czas, ale mi osobiście daje energię, aby radzić sobie ze samym sobą i swoją wrażliwością. Dlatego już w trzecim dniu tej niezrozumiałej wojny postanowiliśmy z Chrisem, że wesprzemy Ukrainę nie tylko przelewem pieniędzy, ale też zorganizujemy zbiórkę darów, którą prowadziliśmy przez 4 tygodnie.
Między pracą, zbieraniem, segregowaniem i rozwożeniem darów w odpowiednie miejsca staraliśmy się żyć jak dawniej i jeszcze bardziej doceniać to, co posiadamy oraz to, co możemy robić. Dzisiejszy wpis to wspominki z lutego i marca. Zapraszam.