Czas podsumować wrzesień, który pogodowo w niewielkim procencie zrekompensował nam ostatnie marne miesiące w Holandii i w końcu mogliśmy poczuć lekkie muśnięcie lata.
4 września podobnie jak w zeszłym roku miałam przyjemność uczestniczyć w tzw. Bieslanddagen.
Bieslanddagen to coś na wzór festynu, impreza pod gołym niebem z różnymi atrakcjami zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Niestety ze względu na COVID-19, również w tym roku organizacja miała bardzo pod górkę i cała przyjemność została mocno ograniczona. Pomimo że tegoroczne dni Biesland odbyły się w bardzo małym gronie to organizacja ponownie mi zaufała i dzięki temu znowu miałam swój dzień fotografa 🙂
Moim zadaniem w sumie, naszym, bo tym razem zabrałam ze sobą koleżankę Natalie, było fotografowanie dzieci, które przeszli sporą trasę przez Delfste Hout, polder Bieslande i las Bieslandse uczestnicząc tym samym w różnych zajęciach na łonie natury. Dzieciaki obserwowały ptaki przez lornetki, pływali kajakami, skakali przez rowy na łące, praktykowali jogę na świeżym powietrzu itd. Sporo tego było i myślę, że dzień był bardzo udany, pomimo że my dwie czasami nieźle musiałyśmy się naszych modelów naszukać.